Prorektor UPJPII: choć widzimy się na odległość, paradoksalnie jesteśmy bliżej
19 kwietnia 2020 | 07:00 | Łukasz Kaczyński | Kraków Ⓒ Ⓟ
Jak podkreśla ks. dr hab. Robert Tyrała, prof. Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, mimo pandemii uczelnia działa. – Wydaje mi się, że narzędzia internetowe, z których korzystamy sprawiają, że bardziej się słuchamy. I choć widzimy się na odległość, to paradoksalnie być może jesteśmy jeszcze bliżej siebie – ocenia prorektor ds. studenckich i dydaktyki placówki.
Łukasz Kaczyński (KAI): Jak w czasie pandemii funkcjonuje Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie?
Ks. dr hab. Robert Tyrała: – Odkąd tylko dowiedzieliśmy się o decyzjach rządu, czyli 11 marca, uniwersytet wydał pierwsze zarządzenie o pracy on-line. Ta decyzja sprawiła, że wykłady od tego czasu odbywają się za pośrednictwem Internetu. Następnie, po kolejnych zarządzeniach ministerstwa, zasadniczo cała uczelnia przeszła na pracę zdalną. I tak funkcjonuje do tej pory.
KAI: Jak ksiądz prorektor ocenia efekty tej pracy zdalnej z perspektywy czasu?
– Na pewno nie ma takiej interpersonalności w porównaniu z tym, co było wcześniej. W czasie wykładów bezpośrednich można wprost zadać pytania. Jednak wszystkie technologie, z jakich korzystamy, dają szansę nie tylko na to, że wykładowcy widzą studentów, ale także w drugą stronę. To pozwala utrzymać kontakt niezbędny w przekazywaniu wiedzy. Ponadto jest również możliwość przesyłania prezentacji, co czyni wielu naszych profesorów. W efekcie jednego z ostatnich naszych zarządzeń również spotkania rad wydziału, rad dyscyplin, a także senatu będą przeprowadzane on-line. Można już powiedzieć, że to także dobrze działa.
KAI: W ubiegły czwartek odbyło się pierwsze spotkanie senatu w tej formie. Jakie wrażenia?
– To było bardzo ważne spotkanie, gdyż odbyliśmy dyskusję na temat przyszłości. Myślę, że odnaleźliśmy się w tej formie. Oczywiście musi być pewna dyscyplina – ktoś kto mówi musi mieć włączony mikrofon, a pozostali wyłączony, żeby nie było sprzężeń i braku jasności. Wydaje mi się, że narzędzia internetowe, z których korzystamy sprawiają, że bardziej się słuchamy. I choć widzimy się na odległość, to paradoksalnie być może jesteśmy jeszcze bliżej siebie. To wielki pozytyw tej sytuacji, że się bardziej słuchamy. Studenci, podobnie, jak uczniowie narzekają, że mają teraz więcej pracy, ale równocześnie być może sprawia to, że się bardziej słuchamy nawzajem i dyskutujemy.
KAI: Czy są jakieś elementy uczelni, które obecnie zostały całkowicie zamknięte?
– Przykładem może być stołówka, która została całkowicie zamknięta. Panie, które sprzątają też nie będą przecież sprzątać pustych sal. To są oczywiście takie wyjątki. Zasadniczo wprowadziliśmy takie zasady, że osoby pracujące w dziekanatach czy rektoracie mogą robić to zdalnie, jednak w pewnym momencie muszą przyjść do biura i takie czy inne dokumenty zabrać ze sobą. Nie da się ukryć, że pandemia wymusza na nas większe otwarcie na nowoczesność i ona w bardzo mocny sposób stała się nieodzowną częścią funkcjonowania uniwersytetu. Nie możemy się spotkać twarzą w twarz, ale mamy nadzieję, że te czasy wrócą.
KAI: Czy znane są księdzu jakieś głosy czy to wykładowców czy samych studentów, oceniające zdalne nauczanie i w ogóle obecną sytuację działania uczelni?
– Zrobiliśmy podsumowanie z pomocą zespołu jakości dydaktyki, w czym brali udział szefowie wszystkich kierunków, jakie są prowadzone na uczelni. Owszem były doświadczenia, że nie wszystko sprawnie funkcjonuje – niekiedy ktoś nie słyszy, czasem zdarza się, że jakiś sprzęt nie działa albo nie wszyscy mają komputer z kamerą lub pojawiają się przerwy techniczne. Mogło się zdarzyć, że nie dotarliśmy też do wszystkich studentów. Jednak to, co cieszy to feedback od studentów, którzy się zmobilizowali i z wielkim zapałem piszą swoje prace licencjackie lub magisterskie. Podjęliśmy też taką decyzję, że nikogo nie skreślamy ani nikomu nie zamykamy drogi, a wręcz pomagamy finansowo, bo nie ma co się oszukiwać – wielu studentów nie tylko się uczy, ale też pracuje. Bo przecież jeśli np. restauracje zostały zamknięte, studenci, którzy w nich dorabiali nie mają środków do życia. Przeszliśmy więc w tryb pomocy takim osobom.
KAI: A co z tegorocznymi obronami i sesją oraz przyszłoroczną rekrutacją?
– Skoro podjęliśmy decyzję, że wszystkie rady czy też senat będziemy prowadzić przez Internet, tak też będziemy prowadzić wszystkie komisje – magisterskie, doktorskie i habilitacyjne. Jesteśmy przekonani, że jesteśmy do tego wystarczająco przygotowani. Jeśli chodzi o rekrutację, dostaliśmy ostatnio komunikat z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, że powinniśmy ją nieco przesunąć. Chcemy więc stworzyć takie możliwości rekrutacji, które będą dostępne do samego końca, czyli kiedy rozpocznie się rok akademicki. Innej możliwości nie ma, a my chcemy otworzyć drzwi dla wszystkich. Nie wiemy czy jeszcze w tym roku akademickim wrócimy na uczelnię, ale chcemy, żeby naszym obecnym studentom nic nie przepadło. Chcemy ich promować na kolejne lata. Tak samo liczymy na to, że jeśli odbędą się matury, przyjdą do nas wspaniali kandydaci i dlatego będziemy do samego końca na nich czekać.
KAI: Czy planujecie jakieś zmiany w wytycznych dotyczących stypendiów naukowych? Nie odbywają się przecież konferencje, za które dostawało się punkty, od których uzależnione było otrzymanie stypendium.
– To jest temat, którym na pewno trzeba się zająć. Trzeba popatrzeć na czas, który nas teraz dotknął w sposób odpowiedzialny, a jednocześnie ludzki. Oczywiście nie można teraz przeprowadzać konferencji, ale za to można pisać publikacje. I wiem, że zarówno profesorowie, doktoranci, jak i studenci, mając teraz więcej czasu, te publikacje rzeczywiście przygotowują. Być może właśnie teraz wypadałoby więcej punktów w regulacjach przeznaczyć właśnie na publikacje, a nie na konferencje. Osobny problem stanowi również na przykład fakt, że część osób, na przykład ze szkoły doktorskiej, w swoich projektach badawczych w obecnym czasie miało wyjechać za granicę, a nie może tego zrobić, więc konieczne są modyfikacje. Jesteśmy jednak dobrej myśli, że to się wszystko szczęśliwie zakończy.
KAI: A czy spotkaliście się z tym, że studenci poprosili np. o wsparcie psychologiczne?
– Na ten moment takich sytuacji nie było, ale liczmy się z tym, że mogą one nastąpić. Jesteśmy wszyscy zamknięci w domach i to jest pewien problem. Jesteśmy jednak na to przygotowani. W ramach wydziału nauk społecznych mamy psychologów czy pracowników społecznych, którzy zajmują się na co dzień takimi sytuacjami, więc również w tym aspekcie możemy w przyszłości służyć pomocą.
KAI: Jak uczelnia bądź studenci działają społecznie w dobie pandemii?
– Dla mnie nieprawdopodobne było zaangażowanie samorządu studenckiego od samego początku pandemii, ponieważ ta sytuacja spowodowała, że musieli się jeszcze bardziej skonsolidować. Widać było troskę i nadeszło do nas wiele e-maili z ich strony o osobach, które potrzebują pomocy. Śledziliśmy też jak wyglądają powroty z Erasmusa oraz to, kto przechodzi na kwarantannę. Próbowaliśmy dotrzeć również do studentów zagranicznych, którzy z kolei u nas są na Erasmusie, żeby sprawdzić, jaka jest ich sytuacja. Od 16 kwietnia ruszyła też akcja #CorCordi.
KAI: Na czym ona polega?
– To akcja, którą organizuje Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie we współpracy z Fundacją im. Św. Królowej Jadwigi dla naszej uczelni. Jej celem jest wsparcie szpitali, domów dziecka, domów pomocy społecznej, zakładów opiekuńczo-leczniczych wybranych we współpracy z Caritas Archidiecezji Krakowskiej oraz jednostkami współpracującymi z Uniwersytetem. Jej nazwa oznacza „serce sercu”. Pragniemy zachęcić do inicjatywy wykładowców, pracowników, studentów i doktorantów. Za uzbierane środki, które podwoi Fundacja, mamy zamiar zakupić środki ochrony osobistej, w tym rękawiczki, maseczki oraz płyny do dezynfekcji. Sądzę, że to ważne, by dziś mieć otwarte serca i pomagać. Pewnie tak samo zadziałaby w czasie pandemii nasz patron, św. Jan Paweł II, więc i my, chcąc go naśladować, chcemy podjąć takie działanie.
KAI: Zbliża się 100. rocznica urodzin Jana Pawła II. Pandemia spowodowała, że większość wydarzeń odwołano. Czy uczelnia, której on patronuje, również coś przygotowuje, aby podtrzymać pamięć o papieżu Polaku?
– Mieliśmy zaplanowane dwie konferencje naukowe, które przesunęliśmy na jesień, ufając, że ich przeprowadzenie będzie możliwe. Chcieliśmy też zorganizować uroczysty koncert chóru Psalmodia dedykowany Janowi Pawłowi II. Również nasi studenci wymyślali rozmaite działania, np. 16 maja mieliśmy iść na Halę Krupową i tam wspólnie odprawić Mszę św. Ale w dobie pandemii, Jan Paweł II stał się szczególnym patronem. Trudno o nim nie mówić, jednak współcześnie nie są najważniejsze „pomniki” z publikacji czy wydarzeń. Najważniejsza jest w walce z koronawirusem rzeczywistość czynu, a ten wprost wypływa z nauczania papieża Polaka. Nie da się lepiej o nim pamiętać, jak stanąć przy ludziach, którzy dzisiaj potrzebują naszej pomocy. Na naukowe dociekania i dyskusje o tym, że Jan Paweł II dalej żyje w nas, przyjdzie jeszcze pewnie czas, kiedy to wszystko się jakoś uspokoi. Dzisiaj jest czas, aby podać rękę tym, którzy są w ciężkiej sytuacji. A przy tym powinny nam przyświecać jego słowa: „Nie lękajcie się!”. Bo inaczej nie damy rady.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.