Przyczyny utraty stanu duchownego w prawie kościelnym – konferencja na UKSW
07 grudnia 2021 | 00:24 | lk | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Nie można przyjąć do seminarium, a tym bardziej dopuścić do święceń kandydata, który wykazywałby poważne braki w dziedzinie ludzkiej seksualności. Wielu problemów, których przyczyną są niektórzy duchowni, można by było uniknąć, gdyby podczas formacji w porę dostrzeżono defekty osobowości i usunięto kandydata z seminarium – mówił ks. prof. Piotr Majer podczas konferencji „Przyczyny i procedury utraty stanu duchownego w aktualnym prawodawstwie Kościoła katolickiego”, którą zorganizowano w poniedziałek na UKSW w Warszawie.
Ks. prof. Piotr Majer (UPJPII w Krakowie) wygłosił wykład „Odpowiedzialność biskupa za swoje prezbiterium w kontekście przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych”. Jak powiedział, celem jego prelekcji jest próba odpowiedzenia na pytanie, jak ma postępować biskup wobec swego prezbiterium, aby uniknąć, a przynajmniej zminimalizować, sytuacje, w których kapłan lub diakon traci, zwłaszcza dyscyplinarnie, przynależność do stanu duchownego.
Zaznaczył, że prezbiterzy nigdy nie działają na własną rękę, ale zawsze z biskupem, i uczestniczą w jego Chrystusowej posłudze. W tej posłudze też zawsze w jakiś sposób biskupa reprezentują. – Do tego stopnia, że jeden z polskich arcybiskupów wypowiedział się w mediach, że biskup bez prezbiterów nic nie znaczy – przypomniał ks. prof. Majer.
Odpowiedzialność biskupa za prezbiterium rozpoczyna się jeszcze, zanim poszczególne osoby staną się jako kapłani członkami tegoż prezbiterium. Nierzadko uważa się, że troska o przygotowanie kandydatów do kapłaństwa spoczywa na rektorze i wychowawcach seminarium. Tymczasem jest to personalna odpowiedzialność biskupa. To biskup mianuje rektora i innych formatorów i, jak stanowi prawo, musi to czynić „z największą starannością”. – Potem jednak nie jest zwolniony z odpowiedzialności za formację kandydatów do kapłaństwa. Nie może tego obowiązku cedować na innych. Począwszy etapu przyjęcia kandydata jest za niego odpowiedzialny osobiście – powiedział ks. Majer.
Przepisy prawa kanonicznego nakładają na biskupa regularne odwiedziny seminarium, spotkania i rozmowy z klerykami, zatwierdzenie planu formacyjnego. Do niego też należy dopuszczenie do sakramentu święceń kapłańskich. Oczywiście biskup konsultuje się i wysłuchuje opinii innych, przede wszystkim rektora i innych przełożonych seminarium, ale to ostatecznie on podejmuje decyzję czy danego kleryka dopuścić do święceń.
Oczywiste jest, że nie można przyjąć do seminarium, ani tym bardziej dopuścić do święceń kandydata, który wykazywałby poważne braki w dziedzinie ludzkiej seksualności – podkreślił prelegent. – Jak wskazuje doświadczenie, wielu problemów, których przyczyną są niektórzy duchowni, wśród nich także czynów kryminalnych wiążących się z krzywdą ofiar wykorzystania seksualnego, zgorszeniem i odchodzeniem wiernych od wiary, można by było uniknąć, gdyby podczas formacji w porę dostrzeżono defekty osobowości i usunięto kandydata z seminarium, nie dopuszczając go do święceń – powiedział kanonista.
Ks. dr Piotr Studnicki (UPJPII), kierownik Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży wskazał, że Kościół w Polsce w ostatnich latach dopracował się całościowej odpowiedzi na przestępstwa seksualne popełniane przez duchownych wobec osób małoletnich. – Ale trzeba też uczciwie powiedzieć, że ten proces nie odbył się w próżni. On by się nie dokonał, gdyby nie istotne działania wewnątrzkościelne. Myślę tu przede wszystkim o zmianie prawa kościelnego, ale także o ważnych czynnikach zewnętrznych, jak chociażby działalność mediów, która nas mocno zmobilizowała, żeby te elementy odpowiedzi wypracować – powiedział ks. dr Studnicki.
Przedstawił następnie chronologicznie proces przygotowywania i wchodzenia w życie kolejnych elementów kościelnego systemu zapobiegania przestępstwom seksualnym, od powołania w czerwcu 2013 przez Episkopat o. Adama Żaka SJ na funkcję koordynatora KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, poprzez m.in. przyjęcie przez biskupów „Wytycznych” (październik 2014), powołanie w diecezjach i zakonach delegatów i duszpasterzy osób pokrzywdzonych (2015) aż po pierwsze szkolenia dla kuratorów duchownych oskarżonych o molestowanie seksualne (2020).
Następnie omówił pokrótce rolę każdej z powołanych funkcji tworzących system wsparcia w przypadkach wykorzystania seksualnego w Kościele – m.in. delegatów diecezjalnych i zakonnych przyjmujących zgłoszenia od ofiar oraz proponujących im pomoc prawną, psychologiczną i duchową (obecnie jest ich 116, w tym sześć kobiet), duszpasterzy wspierających osoby pokrzywdzone (łącznie 80, w tym 70 księży i 10 sióstr zakonnych) oraz kuratorów dla osób duchownych oskarżonych o dokonanie wykorzystania seksualnego (w liczbie 86 – 52 w diecezjach i 34 w zakonach męskich), a ponadto osoby odpowiedzialne za prowadzenie postępowań kościelnych i osoby odpowiedzialne za prewencję przypadków w diecezjach czy zgromadzeniach zakonnych. Opracowano do tej pory 36 dokumentów – planów prewencyjnych dla 39 polskich diecezji.
System Kościoła w Polsce poświęcony ochrony dzieci i młodzieży przed wykorzystywaniem seksualnym ze strony osób duchownych oprócz tychże struktur podstawowych tworzą także struktury wykonawczo-pomocowe oraz struktury eksperckie. Te pierwsze tworzą Biuro Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży, Fundacja Świętego Józefa oraz jej koordynatorzy. Tę drugą zaś Centrum Ochrony Dziecka, a także grupy eksperckie stałe i ad hoc. To m.in. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, grupa prawna przy Delegacie KEP oraz Zespół kontaktu z Państwową Komisją ds. Pedofilii.
Nad wszystkimi tymi gremiami stoi Koordynator KEP (o. Adam Żak) oraz Delegat KEP, czyli abp Wojciech Polak. Jego zapleczem pracy jest wspomniane Biuro Delegata.
Z punktu widzenia prawnego funkcja Delegata ma charakter duszpasterski i w niczym nie narusza kompetencji biskupów diecezjalnych – poinformował ks. Studnicki. – Krótko mówiąc, niewiele może, ale może koordynować, proponować pewne rozwiązania. Może stać się punktem odniesienia dla innych biskupów w jakichś rozwiązaniach i tak też powoli się dzieje – dodał prelegent.
Działania Delegata KEP wyznaczają zakres jego obowiązków. Chodzi m.in. o wypracowywanie i wdrażanie systemowych rozwiązań dla Kościoła w Polsce, które służą ochronie małoletnich i pomocy pokrzywdzonym, monitorowanie systemu pomocy na poziomie ogólnopolskim czy odpowiedzialność za komunikację wewnątrzkościelną.
„Delegat może ten temat wnieść na obrady Konferencji Episkopatu Polski i rzeczywiście, od momentu jego powołania nie było zebrania plenarnego KEP bez podejmowania tego tematu” – podkreślił ks. Studnicki.
„Dzisiaj, gdy mówi się: pedofilia, wykorzystanie seksualne – myśli się o duchownych i że ten problem jest przede wszystkim w Kościele. Mam nadzieję, że dzięki uczciwej pracy u podstaw, za kilkanaście lat – bo nie ma mam złudzeń, że to się odbędzie szybko – skojarzenie będzie inne: tam ci pomogą, tam już wiedzą jak to robić, tam mają już specjalistów i pomagają wszystkim” – zakończył ks. dr Piotr Studnicki.
Prof. Sławomir Żółtek, wykładowca Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, skupił się na omówieniu zagadnień związanych z art. 240 Kodeksu karnego w kontekście wiedzy o przestępstwie seksualnym popełnionym przez osoby duchowne. Artykuł ten przewiduje karę do lat 3 pozbawienia wolności dla osoby, która – mając wiarygodną wiadomość o przestępstwie (jego karalnym planowaniu, usiłowaniu czy dokonaniu) – nie zawiadamia o tym niezwłocznie organów ścigania.
Nowelizacja tego przepisu weszła w życie 13 lipca 2017 r. Jak powiedział prof. Żółtek, problemem jest to, że ustawodawca nie przewidział żadnych przepisów przejściowych, czyli takich, które pozwoliłyby jasno określić, jak postępować z tzw. zdarzeniami podzielonymi w czasie (intertemporalnymi). O czym mowa?
Pierwsza sytuacja to taka, gdy czyn zabroniony nastąpił przed 13 lipca 2017 a osoba zgłaszająca (denuncjator) również dowiedziała się o nim przed tym czasem.
Informator ma wówczas obowiązek „niezwłocznie” o tym czynie zawiadomić. – Co to znaczy niezwłocznie? Podejrzewam, że każdy prawnik dałby inną odpowiedź. Niezwłocznie, czyli szybko, na już, w przyszłym tygodniu, za dwa tygodnie – na pewno to słowo oznacza w miarę krótki przedział czasu, ale semantycznie jest to pojęcie niedookreślone, stąd różne możliwości jego wykładni – mówił prelegent.
Zasadnicze jest natomiast określenie: niezwłocznie od kiedy? W moim odczuciu istnieją dwie możliwości – wskazał karnista UW. – Pierwsza, aby niezwłoczność liczyć od wejścia w życie ustawy zmieniającej Kodeks karny, a więc od 13 lipca 2017 mam obowiązek niezwłocznie poinformować, mimo że np. wiem od 10 lat. Druga możliwość: niezwłocznie od podjęcia wiarygodnej informacji o czynie zabronionym. Czyli dowiaduję się o czynie zabójstwa i mam niezwłocznie poinformować o tym od momentu powzięcia informacji – powiedział profesor.
Zdaniem prelegenta, ta druga opcja jest oczywista w przypadku, gdy ktoś po 13 lipca 2017 dowiedział się o przestępstwie popełnionym także po tym czasie. – Jeżeli dowiedzielibyśmy się teraz, że popełniono przestępstwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, to od momentu „teraz” liczylibyśmy niezwłoczność informacyjną. To znaczy wszyscy, jak tu siedzimy na sali, musielibyśmy powiadomić organy ścigania. Nikt by nawet nie pomyślał, żeby tę niezwłoczność liczyli od daty wejścia w życie nowelizacji – wyjaśnił prof. Żółtek.
Jego zdaniem zatem, nie ma żadnego powodu, aby w stosunku do informacji zdobytej przed 2017 rokiem stosować myślenie odwrotne. – Dlaczego tam wyznaczać inny punkt czasowy, który mówi, że coś trzeba zrobić niezwłocznie? Gdybyśmy tak zrobili, oznaczałoby to, że z jednego przepisu wyciągnęlibyśmy dwie różne powinności: jedną w stosunku do tych osób, które mają od dawna informację, a drugą do tych, które się dowiedziały po wejściu w życie przepisu
– Ja uważam, że gdyby ustawodawca chciał, żeby tak było, to by to wprost wyraził w przepisach. Co więcej, powinien to zrobić. Ale tego nie zrobił. Dlaczego, nie wiem. Może to kwestia niechlujności ustawodawczej, może celowe działanie – dodał karnista.
Drugi przypadek dotyczy sytuacji, w której przestępstwo nastąpiło przed 13 lipca 2017, ale informacja o tym zdarzeniu została powzięta po tym czasie. – Teoretycznie nie ma tu wątpliwości o obowiązku denuncjatora. Wątpliwość dotyczy tylko tego, że jego odpowiedzialność nie zależy od momentu, w którym popełniono czyn zasadniczy, ale od momentu, w którym się dowiedział. To jest trudne. Bo jeśli dowiedziałem się dziś o jakimś przestępstwie popełnionym 25 lat temu to jako karnista wiem, że mam obowiązek informacji, ale jako nie-prawnikowi trudno by mi było nabrać przekonania, że po tak długim czasie powinienem pójść na policję. To jest moja wątpliwość czy w przypadku takiego rozciągnięcia czasowego ten obowiązek się aktywizuje. W takich przypadkach wnikliwie trzeba będzie obserwować stronę podmiotową denuncjatora: co miał w głowie, czy nie pozostawał w usprawiedliwionym błędzie co do tego, czy ten obowiązek na nim spoczywa? Po prostu uznał, że z uwagi na upływ czasu informować nie musi. Ja tu widzę uzasadnienie dla usprawiedliwienia tego błędu – powiedział prelegent.
Konkludując, uznał, że z powodu niewprowadzenia przepisów przejściowych można mieć wątpliwości czy art. 240 w obecnym brzmieniu trzyma standardy konstytucyjne w zakresie dookreśloności przepisów. Wskazał w takiej sytuacji na zasadność obowiązywania art. 304 § 1 Kodeksu postępowania karnego, wedle którego każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję. Natomiast za jego naruszenie nie grozi żadna kara.
W trakcie konferencji odwoływano się do konstytucji apostolskiej „Pascite gregem Dei” (Paście owczarnię Bożą), która wchodzi w życie 8 grudnia. Na jej mocy papież Franciszek promulgował nowy tekst księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego, zawierający przepisy dotyczące sankcji karnych w Kościele. Mówi ona m.in. o karaniu sprawców wykorzystywania seksualnego małoletnich, czy przestępstw gospodarczych.
Tekst zawiera uszczegółowienie norm karnych (którego wcześniej nie było) w celu doprecyzowania wskazówek dla tych, którzy mają je stosować. Ponadto, przestępstwa są teraz lepiej określone, wyróżniając przypadki, które wcześniej były raczej zgrupowane razem. Kary są obecnie wymienione w sposób wyczerpujący w kanonie 1336. Tekst wszędzie podaje parametry, które mają kierować oceną tych, którzy muszą osądzić konkretne sytuacje.
Drugim kryterium, które przyświecało reformie, jest ochrona wspólnoty oraz dbałość o zadośćuczynienie za zgorszenie i wyrządzone szkody. Nowy tekst pragnie uczynić instrument sankcji karnej częścią zwyczajnego zarządzania duszpasterskiego wspólnotami, unikając nieuchwytnych i zniechęcających formuł, które istniały wcześniej. Kanon 1361 § 4 rozpoczyna się np. od stwierdzenia, że „nie można udzielić zwolnienia z kary, dopóki, według roztropnego osądu ordynariusza, sprawca nie naprawi wyrządzonej szkody”.
Trzecim celem, do którego dążono, jest zapewnienie Pasterzowi środków koniecznych do zapobiegania przestępstwom, i możliwości interweniowania na czas w celu skorygowania sytuacji, które mogłyby stać się poważniejsze, nie rezygnując jednak z koniecznych środków ostrożności dla ochrony domniemanego przestępcy, jako gwarancji tego, co obecnie stanowi kanon 1321 § 1: „każdy jest uważany za niewinnego, dopóki nie udowodni się czegoś przeciwnego”.
Abp prof. Filippo Iannone OCarm., przewodniczący Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych przedstawił proces rewizji VI księgi Kodeksu prawa kanonicznego. W odniesieniu do przestępstw wykorzystywania seksualnego zaznaczył, że nowe elementy z tym związane nie są liczne, gdyż chodzi głównie o recepcję norm już ogłoszonych w ostatnich latach.
Przede wszystkim, dotychczas normy o nadużyciach seksualnych wobec małoletnich były umieszczone w tytule V: „Przestępstwa przeciwko szczególnym obowiązkom”, bo takie nadużycia uznawano za kanonicznie karalne tylko wtedy, gdy zostały popełnione przez duchownych. Teraz zostały słusznie umieszczone w tytule VI: „Przestępstwa przeciwko życiu, godności i wolności człowieka”. Stanowi to istotną zmianę w odniesieniu do dobra prawnie chronionego, którym jest «godność i wolność osoby ludzkiej».
Jest to zdaniem abp. Iannone, niemały postęp: wreszcie w centrum perspektywy umieszcza się bowiem dobro samej osoby, której godność została naruszona. Nie jest to zwykła formalność, lecz odzwierciedlenie ogromnej zmiany, jaka dokonała się w postawieniu ofiar w centrum uwagi, w ich wysłuchaniu oraz zrozumieniu ich cierpienia i wielkich krzywd, jakie zostały im wyrządzone.
Poza tym – zaznaczył prelegent – dotychczas z punktu widzenia kanonicznego zajmowano się tylko przestępstwami nadużycia seksualnego wobec małoletniego lub „pornografii dziecięcej” popełnionymi przez członka duchowieństwa. Teraz zaś bierze się pod uwagę się także pozostałe dwie kategorie podmiotów podlegających karze: członków instytutów życia konsekrowanego lub stowarzyszeń życia apostolskiego oraz „jakiegokolwiek wiernego, który w Kościele posiada jakąś godność albo pełni urząd lub funkcję” (kan. 1398 § 2). Kara dla winnego duchownego została potwierdzona z wielką mocą – „powinien być ukarany pozbawieniem urzędu i innymi sprawiedliwymi karami, nie wyłączając wydalenia ze stanu duchownego, jeżeli na to wskazuje dany przypadek”, o czym mówi kan. 1398 § 1.
Arcybiskup zwrócił też uwagę na sytuację ofiar. Do tej pory ofiarami, o których mowa w odniesieniu do nadużyć seksualnych, byli „małoletni lub osoba, która na stałe używa rozumu tylko w ograniczonym zakresie”. Kan. 1398 dodaje również „osobę, której prawo przyznaje taką samą ochronę”. – Ta elastyczność w definiowaniu ofiar ma na celu utrzymanie kanonu do „osób bezradnych”, którymi mogą być także osoby dorosłe. To może być każda osoba chora „z ułomnościami fizycznymi lub umysłowymi albo pozbawiona wolności osobistej, która faktycznie, nawet sporadycznie, ogranicza jej zdolność rozumienia lub chcenia, czy też w inny sposób przeciwstawienia się agresji”.
Wyraźnie zadeklarowano jako podlegającego karze tego, kto nie wypełnia obowiązku zawiadomienia o przestępstwie (kan. 1371 § 6). – Jest to przepis ogólny, ale rozumie się, że ten obowiązek w naszych czasach staje się fundamentalny przede wszystkim w odniesieniu do przestępstw nadużyć seksualnych i ich ukrywania – podkreślił abp Iannone.
Na koniec stwierdził, że prawdą jest, że nowa Księga VI Kodeksu nie wnosi wielkich nowelizacji w zakresie walki z nadużyciami seksualnymi, jednak „stanowi ponowne jasne i wiążące potwierdzenie konieczności zachowania sprawiedliwości i odważnej aplikacji norm prawa w zarządzaniu i życiu wspólnoty Kościoła”.
Ks. prof. Mattero Visioli, podsekretarz Kongregacji Nauki Wiary, mówił o wydaleniu ze stanu duchownego jako karze wiążącej na stałe stosowanej w przypadku przestępstw zarezerwowanych dla Kongregacji Nauki Wiary.
Jak stwierdził, wydalenie to, jeśli nakładane jest w wyniku postępowania karnego, „zawsze ma w sobie pewien bolesny wymiar”. Ponieważ jest to najcięższa kara, jaka może być wymierzona duchownemu, zastosowanie jej oznacza, że doszło do popełnienia szczególnie ciężkiego przestępstwa, które stanowi głęboką ranę zadaną wspólnocie Kościoła, dobru publicznemu, wierze wspólnoty, a czasem również życiu, godności, wolności człowieka.
– Właśnie dlatego właściwej wiedzy na temat okoliczności, w którym może być ona zastosowana oraz sposobów jej wymierzania, musi towarzyszyć świadomość, że jest to środek, po który należy sięgać roztropnie – powiedział ks. prof. Visioli.
„Święta posługa, która ze swej natury ma służyć życiu i wierze wspólnoty, nigdy nie powinna zaprzeczać sama sobie, zadając rany na tyle głębokie, że wymagają one zastosowania środka, jakim jest wydalenie. A jeśli jest on stosowany, to po to, by można było przynajmniej częściowo uzdrowić te rany, próbując przywrócić sprawiedliwość, doprowadzić do poprawy sprawcy i naprawy zgorszenia” – podkreślił podsekretarz Kongregacji Nauki Wiary.
Organizatorem konferencji „Przyczyny i procedury utraty stanu duchownego w aktualnym prawodawstwie Kościoła katolickiego” był Wydział Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.