Drukuj Powrót do artykułu

Rafał Dziedzic: istotą synodalności w Kościele jest osobiste nawrócenie

02 grudnia 2024 | 18:22 | maj | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Exe Lobaiza / Cathopic

Istotą synodalności w Kościele jest osobiste nawrócenie – mówi Rafał Dziedzic, twórca strony synod.org.pl. W rozmowie z KAI Rafał Dziedzic pokazuje przykłady inicjatyw synodalnych w Kościele w Polsce. Zwraca przy tym uwagę, że synodalność to zadanie na lata, gdyż opiera się na osobistym odkrywaniu Bożej miłości, na co wskazuje też papież Franciszek.

Publikujemy treść rozmowy:

Maria Czerska, KAI: Obrady synodu o synodalności formalnie się zakończyły. Czy można powiedzieć, że zakończył się synod?

Rafał Dziedzic: Sądzę, że nie można tak powiedzieć. Gdy mowa była o synodzie, jeszcze w trakcie jego trwania, dzielono go na kolejne etapy. Podziały te wyznaczane były i nazywane w różny sposób. Każdy jednak z tych sposobów przewidywał fazę, w której jesteśmy obecnie – fazę wdrażania, czy też implementacji. Jesteśmy na tym etapie od momentu, kiedy zakończyły się spotkania w Watykanie. Co więcej, ta faza zapewne nie będzie miała swojego wyraźnego końca. Można powiedzieć, że proces synodalny trwa i będzie trwał. Długo.

Jak z tej perspektywy patrzy Pan na proces synodalny w Kościele w Polsce? W którym jesteśmy miejscu?

– Podobnie jak to było w całym Kościele wykonaliśmy swoją pracę na początkowych etapach. W dalszej części synodu biskupi  rozeznawali, to co jest najlepsze dla Kościoła powszechnego. W tym kontekście w Kościele w Polsce mamy tę fazę rozeznawania pasterzy poniekąd wciąż otwartą, ponieważ oficjalnie nie został przetłumaczony na język polski dokument końcowy z watykańskiego spotkania. Ten dokument w języku polskim w połączeniu z doświadczeniami osób, które uczestniczyły w synodzie, zwłaszcza na sesjach w Watykanie, pomoże odpowiedzieć na oczekiwania i wypracować kierunek, w jakim powinien zmierzać nasz lokalny Kościół.

Jak ocenia Pan sam proces synodalny w Kościele w Polsce? Na ile synodalność jest już dziś rzeczywistością naszego Kościoła? Czy coś się w nim zmienia?

– Mam przekonanie, że jest bardzo wiele takich przykładów. Przede wszystkim uważam, że jest bardzo wielu ludzi w Polsce – tysiące ludzi – którzy zostali tą synodalnością dotknięci i przemienieni. Dla nich nie ma już powrotu do typowo monarchicznego funkcjonowania w Kościele. Są otwarci na słuchanie i kulturę słuchania, bycia razem. Doświadczyli tego sposobu kochania swoich bliźnich i chcą to robić. To się przekłada na konkretne inicjatywy w diecezjach.

Szczególną uwagę chciałbym zwrócić na diecezję warszawsko – praską. Jest ona dla mnie sztandarowym przykładem diecezji, która odpowiedziała na synodalne zaproszenie. Zaproszenie to polegało m.in. na tym by wierni w ramach Kościołów lokalnych zapoznawali się z materiałami wypracowywanymi przez synod i wypowiadali się na ten temat. To w diecezji warszawsko – praskiej pięknie zadziałało. Ludzie organizowali się, osoby odpowiedzialne rzetelnie przygotowywały spotkania. Każdy, kto chciał się zaangażować, miał na to szansę i wspólnotowa odpowiedź była generowana.

Przykładem odważnych działań podjętych w diecezji w duchu synodalności był proces powstawania nowych rad parafialnych ekonomicznych i duszpasterskich. Podjęto decyzję o rozwiązaniu dotychczasowych tego typu gremiów i powołaniu nowych, na mocy nowych statutów podkreślających synodalność. Proces przygotowywania tych statutów był ciekawy, bo opierał się na trwających półtora roku synodalnych konsultacjach z proboszczami. Każdy z nich mógł zabrać głos, wskazać swoje uwagi i zastrzeżenia. Tam, gdzie to było możliwe, uwagi te uwzględniono.

Z tego co wiem, parafialne rady ekonomiczne i duszpasterskie powstały w zdecydowanej większości parafii diecezji warszawsko – praskiej. Synodalność , którą w tej diecezji widzę jako pewien proces, przełożyła się na praktykę.

To zaangażowanie całej diecezji dopełnione zostało poprzez udział jej przedstawiciela, bp Jacka Grzybowskiego w końcowym etapie synodu w Watykanie.

Jak synodalność wygląda w innych diecezjach?

– W archidiecezji łódzkiej synod o synodalności wkomponował się w rozpoczęty wcześniej synod diecezjalny. Zorganizowano wiele akcji i inicjatyw związanych z synodem o synodalności, jak np. panel dyskusyjny na temat synodalności w kontekście współodpowiedzialności i współdecyzyjności młodego pokolenia, konferencja o synodalności czy dzień wspólnoty archidiecezji łódzkiej, gdzie była okazja do poznania się członków różnych parafii. Zorganizowano dwudniowe warsztaty synodalne, w czasie których na początku przeszkolono moderatorów a następnie zaproszono ok. 200 osób z parafii, by mogły w praktyce doświadczyć rozmowy w Duchu Świętym. W archidiecezji odbyły się też specjalne warsztaty dla proboszczów, poświęcone praktyce takiej rozmowy.

W mojej archidiecezji, wrocławskiej, pięknym owocem i nawiązaniem do synodu o synodalności jest synod archidiecezjalny – „Komunia, formacja, misja”. Komisje synodalne, które zostały powołane zajmują się m.in. tymi tematami, które pojawiały się w bardzo wielu syntezach parafialnych i naszej syntezie synodalnej: jak realizować synodalność i misyjność w parafii, jak formować świeckich, którzy chcą się angażować w życie Kościoła, jak dbać o przejrzystość finansować na poziomie parafialnym i diecezjalnym, itp.

W diecezji opolskiej bp Andrzej Czaja, również w odpowiedzi na głosy z syntez parafialnych stworzył program odnowy życia kościelnego, rodzinnego i społecznego w diecezji. Realizowany jest on w formie comiesięcznych nauczań oraz zaproszenia do pewnych ćwiczeń.

W archidiecezji gnieźnieńskiej entuzjazm synodalny poszedł w kierunku organizowania forum duszpasterskiego, czyli nowej formuły spotkań nawiązujących do ducha i formuły spotkań synodalnych. Podczas forum jest prelekcja ale i świadectwo wiary a także wolne wypowiedzi i pytania uczestników. Wszystko kończy się adoracją Najświętszego Sakramentu. Pierwsze forum spotkało się z tak dobrym przyjęciem, że podjęto decyzję o kontynuowaniu takich spotkań. Na kolejnych forach była m.in. mowa o przekazywaniu wiary młodym, o odnowie parafii, czy o sakramencie małżeństwa.

Dzieją się też małe rzeczy, które jednak pokazują, że synodalność przechodzi na poziom bardzo podstawowy, formacyjny. Przykładem może być diecezja rzeszowska, gdzie spotkanie nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii odbyło się z wykorzystaniem metody synodalnej. Ponad 100 mężczyzn z 40 parafii adorowało wspólnie Najświętszy Sakrament, by następnie rozpocząć spotkanie w Duchu Świętym – z dzieleniem się świadectwami i wspólnym słuchaniem co Duch Święty chce powiedzieć.

W wielu diecezjach i parafiach pojawia się pewne nowe zjawisko, nowa formuła kongresów i spotkań. Z coraz większą swobodą wprowadza się na nich element dyskusji i wypowiedzi uczestników. Co więcej, nawet na dużych spotkaniach implementowane są jakieś formy rozmów w małych grupkach, w Duchu Świętym.

W perspektywie ogólnopolskiej warto wspomnieć o VII Ogólnopolskim Kongresie Nowej Ewangelizacji, który odbył się nie tak dawno temu w Tarnowie, pod hasłem „Droga do domu”. Jego głównym tematem było przekazywanie wiary młodym a także pytanie, jak radzić sobie z faktem, że młodzi odchodzą od wiary i jak na to wyzwanie odpowiadać. Pierwszą część tej konferencji stanowiła prezentacja ks. Jamesa Mallona z Kanady, który odpowiada za program „Boża renowacja”. Program ten rozwija się też w Polsce. Jest to, moim zdaniem, pewna propozycja budowania parafii synodalnej. Swego rodzaju przejścia z koncepcji parafii, w której tylko jedna osoba, proboszcz, jest za wszystko odpowiedzialny i gdzie z założenia mało osób się angażuje w związku z tym te osoby muszą robić bardzo dużo do takiej koncepcji, w której ta odpowiedzialność jest rozłożona na wiele osób – wiele osób, które się angażują, w związku z tym każda musi robić niewiele.

Z tego, co wiem, spotkanie z ks. Mallonem wywołało duże poruszenie. Książka na temat „Bożej renowacji” cieszy się dużym zainteresowaniem. Księża, którzy chcą ten program wdrożyć, mogą poprzez stronę bozarenowacja.org zapisać się na program wstępny. Zapewni on wystarczającą wiedzę do tego, by rozpocząć proces wdrażania go w parafii. Trzeba od razu podkreślić, że jest to praca na lata. To nie jest tak, że zobaczymy owoce po pół roku…

Jakie dostrzega Pan problemy z synodalnością w Kościele w Polsce? Czego nam brakuje? Nad czym musimy jeszcze pracować?

– Przyznam, że mam problem z odpowiedziami na pytania o cały Kościół czy nawet Kościół w Polsce. Trudno mi mówić o problemach globalnych. Podejrzewam zresztą, że w każdej diecezji jest inaczej i każdy zmaga się z czymś innym. Ja mogę mówić o mnie, o tym, z czym ja mam kłopot. Zwłaszcza, że w moim odczuciu synodalność ostatecznie jest zaproszeniem skierowanym do konkretnych osób.

Mój problem z synodalnością polega na zapominaniu o Bożej miłości, o tym, że to tę miłość mam przekazywać innym.

W moim lokalnym Kościele, jakim jest moja rodzina są przede mną jakieś rozmowy, spotkania. Chcę się czymś dzielić z moimi dziećmi. Mam jakiś cel. Gdy za bardzo jestem na tym celu skoncentrowany, przestaję słuchać moich dzieci a koncentruję się na tym, co ja sam chcę im powiedzieć. To rodzi napięcie. Gdy przypominam sobie o Bożej miłości i że tak naprawdę moim podstawowym zadaniem jest odbijanie tej miłości tak, by docierała, również przeze mnie, do moich dzieci – to napięcie znika.

W perspektywie Bożej miłości pewne rzeczy dzieją się naturalnie. Ja naturalnie chcę słuchać moich dzieci, naturalnie otwieram przed nimi swoje serce, co nie znaczy, że się na wszystko zgadzam. Mam swoje granice, mam swoje przekonania.

Myślę, że można to odnieść też do całej wspólnoty Kościoła. W perspektywie Bożej miłości, w perspektywie osobistego nawrócenia, synodalność dzieje się niejako naturalnie. Sądzę, że tak to też rozumie papież Franciszek

Czy mógłby Pan rozwinąć tę myśl?

– Proszę zauważyć, że papież jakby zmienił kolejność publikowania pewnych dokumentów. Jeszcze przed zakończeniem drugiej sesji synodu w Watykanie, przed publikacją dokumentu końcowego z tych sesji pojawiła się encyklika „Dilexit nos”, mówiąca o Sercu Jezusa i Bożej Miłości. Myślę, że to jest coś więcej niż zbieg okoliczności. Myślę, że to głos Ducha Świętego, który pokazuje nam pewien fundament synodalności i to, co powinno nas motywować do synodalności w Kościele.

Można myśleć o synodalności jako reformowaniu Kościoła, uzdrawianiu, jako o pewnym sposobie wprowadzania zmian. Nie sądzę jednak, by była to motywacja, która miałaby charakter trwały. Do mnie na pewno nie przemawia. Encyklika „Dilexit nos” pokazuje nam, dlaczego tą synodalnością w ogóle warto się zajmować. To jest taki brakujący element, którego ja sam bardzo potrzebowałem i myślę, ze wielu innych ludzi również.

Encyklika przypomina o wielkiej miłości Boga, której doświadczam, o relacji, która polega na tym, że jestem słuchany, że jestem otaczany opieką. Ta miłość sprawia, że chce się nią dzielić. Jak? Właśnie przez tworzenie przestrzeni na słuchanie, na bycie razem. A to jest podstawa synodalności.

Przyznam, że sam też zmagałem się z pytaniem o synodalność w perspektywie czasowej. Ile to musi trwać? Dlaczego tak długo? Publikacja tej encykliki chyba odpowiedziała mi na te pytania. Fundamentem synodalności w Kościele jest moje osobiste nawrócenie. Tego nie da się zamknąć w czasowych ramach. Tego nie da się ułożyć w planie do zrealizowania, np. na pół roku.

Na synodalność należy patrzeć w perspektywie mojego osobistego spotykania się z Chrystusem. Zrobię dla synodalności najwięcej, gdy będę się do Niego przybliżać. Synodalność to być może zadanie na lata. Może wcale nie prędko zobaczymy jej owoce. Może one będą ukryte, gdzieś w sercach. Może to się będzie działo pokornie i po cichu, tak jak w całej historii Zbawienia.

Powracając do pytania o to, na jakim jesteśmy etapie – może teraz jest taki czas, w którym każdy z nas, jakoś pobudzony przez synod, powinien się zastanowić – jakie są moje prawdziwe intencje? dlaczego chcę w Kościele coś zmienić? Myślę, że encyklika „Dilexit nos” daje nam dobrą, proroczą podpowiedź.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.