Spowiedź: zresetować i zacząć od nowa
14 maja 2002 | 13:53 | jmr //mr Ⓒ Ⓟ
Czy do spowiedzi potrzebny jest konfesjonał? Czy spowiadać się rzadko czy często? – o te i inne problemy związane ze spowiedzią zapytaliśmy ks. Stefana Moszoro-Dąbrowskiego z Prałatury Opus Dei.
Publikujemy obszerne fragmenty rozmowy, która w całości ukaże się w tygodniku „Wiadomości KAI”.
*Wschód i zachód*
*- Niedawno głosił ksiądz na Ukrainie rekolekcje dla diakonów, przed święceniami kapłańskimi. W tym czasie ukazał się List Ojca Świętego „Misericordia Dei” o spowiedzi. Jak w tamtejszym Kościele postrzega się znaczenie sakramentu pojednania?*
– Jeden z diakonów opowiedział mi o początkach swego powołania. W parafii był starszy ksiądz – świadek działania Kościoła w podziemiu za czasów komunistycznych. Kiedyś także po Mszy św. musiał wyspowiadać dużą grupę ludzi. Na plebanii oczekiwano go ze śniadaniem. Ów diakon, będąc młodym chłopakiem poszedł po księdza do kościoła. Znalazł go zmarłego w konfesjonale. Natychmiast zrodziła się w tym chłopcu myśl, że musi zastąpić tego świadka, że teraz kolej na niego… Również inny diakon pytał mnie, jak być dobrym spowiednikiem. Ci młodzi ludzie mają świadomość, jak ważna jest spowiedź.
*- Tymczasem w wielu krajach zachodnich zanika świadomość znaczenia tego sakramentu…*
– To, co słyszałem na Ukrainie tak bardzo kontrastowało z czymś, co opowiedział mi pewien ksiądz z Polski. Przyjechał na zastępstwo do parafii w Niemczech. Zapytał miejscowego proboszcza, na co ma zwracać uwagę, mówiąc do wiernych. Usłyszał: Chciałbym, żebyś nie mówił o grzechu, bo wy Polacy lubicie mówić o grzechu, a nam to się nie podoba.
*- To znaczy, że niektórzy duszpasterze nie tylko nie budzą poczucia grzechu, ale pogodzili się z jego zanikiem. Nawet samo pojęcie spowiedzi znika z języka religijnego. Księża we Francji tłumaczą się, że jest ich zbyt mało, by mogli spowiadać indywidualnie wiernych…*
– To jest całkowite nieporozumienie, powołania do kapłaństwa będą, jeżeli ludzie będą widzieli, że kapłani spełniają swoje obowiązki. Obowiązkiem księdza jest szafarstwo sakramentu pojednania i sprawowanie Eucharystii. Spowiedź prowadzi do słuchania głosu sumienia, a jeśli słucha się sumienia, to często rodzi się pytanie ewangelicznego młodzieńca – „co mam jeszcze czynić”. To jest często początek powołania – odkrywania drogi życia w kapłaństwie, w celibacie, w małżeństwie.
*- W swoim liście Ojciec Święty przypomina podstawy dotyczące tego, jak się spowiadać, czym jest sakrament pokuty. Tak, jakby uważał, że w wielu krajach już to zapomniano…*
– Trzeba to stale przypominać, choć najlepiej uczymy się spowiadać – spowiadając się. Opowiadał mi polski ksiądz, który przez pewien czas pracował w parafii w Austrii, że tam nie rozumiano, iż dzieci przed Pierwszą Komunią św. należy wyspowiadać. Proboszcz i katechetka zapewniali go, że to nie ma sensu, bo dzieci przecież nie mają jeszcze grzechów. Ksiądz chciał nauczyć dzieci jak się spowiadać, poszedł do tej grupy dzieciaków i powiedział: cieszę się, bo wszyscy zapewniają mnie, że jesteście bardzo grzeczni wobec rodziców i przyjaciół, nie kłamiecie, nie robicie nic złego. To wspaniale – mówił – ja usiądę w konfesjonale, ale nie po to, żeby spowiadać, bo przecież nie ma z czego. Proszę was podchodźcie tylko po to, żeby powiedzieć jaki prezent ofiarujecie Panu Jezusowi. Dzieciaki podchodziły kolejno. Kiedy były sam na sam z nim zaczynały od słów: ja wcale nie jestem taki idealny, jak myśli katechetka. To był przełom, który pozwolił przygotować te dzieci do sakramentu. Proboszcz uznał, że coś w tym jest. Do spowiedzi przystąpiły nie tylko dzieci, ale także ich rodzice.
*- Ale przecież w kościołach na Zachodzie ludzie gremialnie przystępują do Komunii świętej, a spowiedź pozostaje zapomniana?*
– Nie chcę tego oceniać. Faktem jest dysproporcja liczby przyjmujących Komunię świętą i liczby korzystających z sakramentu pojednania. Może warto zastanowić się, dlaczego tegoroczny List Ojca Świętego do kapłanów na Wielki Czwartek przypomina bardzo ważny fragment Pisma świętego, który nigdy nie jest czytany w liturgii. Nie wiem z jakiego powodu w wyniku posoborowej reformy ten fragment nie znalazł się w żadnym czytaniu. „Dlatego też – pisze św. Paweł – kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije” (1 Kor 11, 27-29). Czytania mszalne zawsze kończą się tuż przed tym fragmentem… Ojciec Święty przypomina w tym kontekście kapłanom, że muszą się spowiadać i że muszą spowiadać innych. Ten temat stale powraca w czasie tego pontyfikatu. Papież ciągle przypomina wszystkim – kapłanom i wiernym, że Eucharystia jest ściśle związana ze spowiedzią.
*- W nauczaniu Ojca Świętego bardzo charakterystyczne jest to, że mówi kapłanom nie tylko, że mają spowiadać innych, ale także, iż sami mają się spowiadać…*
– Bo jak możemy być dobrymi spowiednikami, jeżeli sami nie będziemy często przystępować do spowiedzi. W Kościele jest jedno lekarstwo, żeby nie wpaść w slogany – samemu stosować to, co się głosi innym. Żeby być apostołem spowiedzi, nie ma innej drogi, jak samemu korzystać z tego sakramentu często.
*Po co spowiedź*
*- Co to znaczy apostolstwo spowiedzi?*
– W przypadku kapłana, to znaczy siedzieć w konfesjonale. Podstawowa odpowiedź na pytanie jak być dobrym spowiednikiem brzmi: siedzieć w konfesjonale, czekać na penitentów. List „Misericordia Dei” przypomina przede wszystkim to, że kapłan musi być do dyspozycji wiernych. Założyciel Opus Dei zawsze zachęcał księży, żeby siedzieli w konfesjonałach. Początkowo – mówił – będziecie tam mieli czas na czytanie duchowe, na brewiarz – później nie będziecie mieli już czasu na nic, bo przyjdzie wielu spragnionych pojednania z Bogiem i ludźmi.
*- A co oznacza apostolstwo spowiedzi w odniesieniu do świeckich?*
– Przyprowadzać ludzi do spowiedzi. To jest zadanie rodziców – matka może z małymi dziećmi iść do kościoła i zachęcić je do przyjęcia tego sakramentu. Ojciec nie wstydzi się przystępować do spowiedzi i zachęca dorastających synów, by także korzystali z tej łaski. Dzieci powinny mieć świadomość, że rodzice się spowiadają.
Podobnie powinno się postępować w gronie przyjaciół. Czasami należy podjąć w rozmowie ten temat, zadać wprost przyjacielowi pytanie, czy się spowiadasz. Nie wystarczy zachęcić do spowiedzi. Komuś, kto ma trudność ze znalezieniem właściwego rachunku sumienia można powiedzieć gdzie może go znaleźć. Czasem trzeba też pomóc przezwyciężyć różne opory w stosunku do sakramentu spowiedzi. Przede wszystkim jednak należy uświadomić przyjaciołom, po co się spowiadamy.
*- No właśnie, po co się spowiadamy?*
– Żeby osiągnąć Boże przebaczenie. Jest to naprawdę najwspanialsza rzecz, którą Bóg nam dał, że możemy „zresetować” to co było i rozpocząć na nowo nasze życie. W Kościele katolickim dwie rzeczy przyjmujemy z Pisma św. dosłownie – obecność Chrystusa w Eucharystii i istnienie Bożego przebaczenia.
*- Niektórzy jednak podnoszą taki argument, że przecież sakrament pojednania nie zawsze był sprawowany w taki sposób jak dziś. Chcą wracać do korzeni, do pierwszych wieków chrześcijaństwa…*
– Zadedykowałbym im słowa J.R.R. Tolkiena. W jednym z listów do syna pisał on właśnie o takich pomysłach, porównując Kościół do drzewa, które wyrosło z ziarna gorczycy. „Mędrcy mogą wiedzieć, że powstało ono z nasienia, lecz próby wykopania ziarna są bezcelowe, ponieważ ono już nie istnieje, a jego właściwości i moc znajdują się teraz w Drzewie. (…) Opiekunowie Drzewa muszą o nie dbać (…). Jeśli jednak opęta ich pragnienie powrotu do nasienia lub nawet do pierwszej młodości rośliny, kiedy była (jak to sobie wyobrażają) ładna i nie dotknięta złem, z pewnością wyrządzą jej krzywdę”.
Nie ma sensu zawracać biegu historii. Kościół jest rzeczywistością dynamiczną, rozwijająca się. Korzysta ze swoich wielowiekowych doświadczeń, by coraz lepiej służyć. Jest oczywiste, że nie zawsze spowiedź odbywała się na przykład w konfesjonale… Tylko w dowcipach mówi się, że św. Józef był cieślą i budował konfesjonały.
*Forma spowiedzi*
*- Ojciec Święty w „Misericordia Dei” bardzo wyraźnie podkreśla potrzebę konfesjonału. Mówi dokładnie, nawet o kratkach, które ułatwiają zachowanie anonimowości.*
– Tak, wierni mają prawo do anonimowości podczas spowiedzi. To jest trudne do zrealizowania nie tylko bez konfesjonału, ale także, jeżeli księża nie siedzą w konfesjonale, tylko trzeba ich specjalnie wzywać. Ale także kapłan ma prawo do tego, by korzystać z tego szacownego mebla. W spowiedzi poruszane są sprawy bardzo intymne i nie ma żadnej potrzeby, żeby kapłan oglądał oblicze młodej, może pięknej kobiety, słuchając wyznania jej grzechów. Jedna i druga strona z pewnością lepiej się czuje, kiedy kontakt ograniczony jest kratkami konfesjonału. Ten mebel nie powstał dla upiększenia świątyń, to jest owoc roztropności. Kościół często przypomina, że kapłan nie powinien służyć sakramentem pojednania w pokoju, w którym mieszka. Wielu nieporozumień można uniknąć zachowując pewne formy wynikające z roztropności. Proboszczowie powinni przypominać młodym wikarym, że nie wystarczy być dobrym, trzeba też na takiego wyglądać.
*- Ojciec Święty kładzie nacisk na to, że spowiedź ma konkretną materię – ma dotyczyć grzechów. A wiele osób uważa, że powinna być to także rozmowa?*
– Dlatego podkreślam, że spowiedź powinna być krótka, ale winna zawierać żal za grzechy. Spowiedź – jak mawiał Założyciel Opus Dei – ma być krótka, klarowna, konkretna i kompletna. W wielu sprawach, związanych z wychowaniem dzieci, rodziną należy odsyłać penitenta do biura parafialnego, żeby porozmawiać. Spowiednik ma być lekarzem, nauczycielem i ojcem. To on musi umieć odróżnić osobę, która potrafi szybko, prosto powiedzieć o co chodzi, od tej, której potrzeba więcej czasu…
*- Jakie ma znaczenie nauka udzielana po spowiedzi, czy jest konieczna, czy powinna być rozwinięta?*
– Spowiedź zwykle prowadzi do kierownictwa duchowego. Rada ma być konkretnie związana z tym, co zostało wyznane. Niekiedy ta nauka może otwierać nowe perspektywy życiowe. Znam niejednego kapłana, którego powołanie zaczęło się od pytania w konfesjonale: czy nie myślałeś o kapłaństwie. W innych sytuacjach może ktoś usłyszał ważne dla swego życia słowa: zerwij z tą sytuacją, zapomnij o tej dziewczynie, przestań marnować czas w pracy…
*- Ojciec Święty podkreśla, że świeccy – jako powołani do świętości powinni wyznawać także grzechy powszednie. Bardzo często wyznaje się tylko sprawy najpoważniejsze, a wszystko inne „załatwia” formułą: więcej grzechów nie pamiętam. Czy to nie jest niepoważne traktowanie tego, że każdy człowiek powołany jest do świętości?*
– Problem jest w tym, że przyzwyczajamy się do grzechów powszednich, które dobrowolnie i świadomie popełniamy na co dzień. Jednym ze sposobów, żeby z tym walczyć jest łaska otrzymywana przy spowiedzi; uświadomienie sobie, że tak nie musi być, że można to zmienić.
*Częsta spowiedź*
*- Papież zachęca do częstej spowiedzi…*
– Do tego samego zachęcało wielu świętych. Założyciel Opus Dei, który w październiku będzie kanonizowany – nie bał się wzywać swoich słuchaczy do cotygodniowej spowiedzi.
*- Czy w takiej sytuacji nie grozi rutyna?*
– Nie wpadamy w rutynę z tego powodu, że codziennie myjemy się. Tak samo nie grozi nam wpadnięcie w rutynę, kiedy często obmywamy się z grzechów. To jest normalna nasza potrzeba jako ludzi grzesznych. Rutyna, przyzwyczajenie groziłoby nam, gdybyśmy nie spowiadali się. Oczywiście przyzwyczajenie do życia w grzechu.
*- Ale może to jest zbyt proste – grzech, zresetowanie – jak ksiądz mówi – i co, i znowu grzech…*
– Sakrament pojednania to przecież także skrucha, czyli przeformatowanie serca. To także postanowienie poprawy…
*- Tak co tydzień postanowienie, jest ksiądz przekonany, że to skutkuje?*
– Stary diabeł napisał do młodego w książce C. S. Lewisa – nie walcz z postanowieniami poprawy, wystarczy, że powiesz „potem”, bo potem niknie zapał, niknie pragnienie nawrócenia.
*- Naprawdę nie obawia się ksiądz rutyny przy częstej spowiedzi?*
– Rutyna jest zagrożeniem, gdyby ktoś traktował spowiedź jako pewną technikę. Jeżeli spowiedź jest wynikiem miłości, a nie techniką, to nie ma zagrożenia rutyną. Ten, kto obawia się rutyny, nie odkrył jeszcze na czym polega miłość.
*Stałe spowiednictwo i kierownictwo duchowe*
*- Dlaczego Kościół zachęca do tzw. stałego spowiednictwa – u jednego kapłana?*
– To trzeba dobrze rozumieć – stałe spowiednictwo, nie może oznaczać uzależnienia na całe życie od tego samego człowieka. Dobrą rzeczą jest spowiadać się od czasu do czasu u kogo innego – zwłaszcza u kogoś, kto zna naszą duchowość, zna nas – to upewnia nas, że szukamy naprawdę Chrystusa, a nie tylko jednego człowieka. Ale w stałym spowiednictwie chodzi o to, że ten „lekarz” nas zna. To jest dokładnie tak, jak z lekarzem w przypadku, kiedy mamy jakieś kłopoty. Chodzimy do tego samego spowiednika i to sprawia, że spowiedź może być krótka, bo kapłan, który nas zna nie musi zadawać pewnych pytań. On zna już naszą sytuację.
*- Czym różni się kierownictwo duchowe od stałego spowiednictwa? Czy kierownictwo oznacza, że ktoś inny kieruje moim życiem?*
– Kierownictwo duchowe nie oznacza, że jesteśmy programowani przez jakiś watykański komputer. To nie o to chodzi, dziś słowo kierownictwo może się komuś kojarzyć z władzą, szefostwem, tymczasem chodzi o to, żeby nasze sumienie otrzymało światło, na które się zamknęło. Potrzebujemy kierownictwa, żeby dostrzec to, czego nasze sumienie z jakichś powodów nie dostrzega.
Mały Książę pyta pijaka: Dlaczego pijesz? – Bo jestem smutny. A dlaczego jesteś smutny? – Bo piję. Człowiek czasem popada w taką sytuację, że nie chce, bądź nie umie poznać przyczyn swojego stanu. Gdy ksiądz przypomina obowiązki wynikające z prawdy, to dąży do tego, by sumienie penitenta było coraz lepiej ukształtowane.
Charakterystyczne jest, że kard. Newman po swoim nawróceniu wzniósł toast na cześć sumienia. Inna sprawa to decyzje w przestrzeni pozytywnej – jak realizować przykazanie miłości do Boga i bliźniego. W tym przypadku chodzi między innymi o rozeznanie tego, co wiąże się z życiowym powołaniem człowieka. Kapłan otwiera horyzonty, ale decyzja osoby korzystającej z kierownictwa jest zawsze dobrowolna. Kierownictwo duchowe w Kościele katolickim zawsze szanuje wolność człowieka, nie może więc być jakąś próbą sterowania czyimś życiem.
*- W Opus Dei kierownictwo duchowe prowadzone jest dwustopniowo – przez kapłana i przez ludzi świeckich…*
– Nie tylko w Opus Dei, przecież matka, która zna problemy swoich dzieci może dać im rady, jak mają podejmować pewne zadania. Koleżanka koleżance może otwierać horyzonty apostolskie.
*Problemy polskie*
*- W Polsce nie ma takiego problemu, że księża nie spowiadają. Często jednak można spotkać się z głosami, że spowiedź odbywa się w pośpiechu… Mówi się o syndromie „kapłana-dzięcioła”, który szybko puka z obydwu stron konfesjonału.*
– Wielkim problemem jest to, że księża często mają wiele godzin szkolnej katechezy. To jest trudna sprawa, bo z jednej strony katecheza powinna prowadzić do sakramentów. Przy szkolnych lekcjach bywa to utrudnione, dlatego obecność księdza-prefekta może być cenna.
Z drugiej jednak strony ci księża, czasem nadmiernie obciążeni katechezą nie mogą się oddać posłudze konfesjonału. Jestem przekonany, że nawet „ksiądz-dzięcioł” nie tylko rozgrzesza, ale także mówi słowo pouczenia penitentowi.
Może trzeba zadbać o to, żeby lepiej organizować spowiedź w parafiach, zwłaszcza wtedy, gdy można się spodziewać wielu penitentów, na przykład w czasach pokutnych. Dobry pasterz zna swoje owce, cieszy się, jeżeli w dniu, kiedy jest najwięcej zajęć przychodzi ktoś zagubiony, kto od lat się nie spowiadał, ale innym może przecież zaproponować: Ty spowiadasz się często, może mógłbyś przychodzić nie w niedzielę, nie w pierwszy piątek, tylko w zwykłym dniu, kiedy mamy więcej czasu dla penitentów.
Pewnie jest też przed nami wyzwanie jak korzystać z pomocy starszych kapłanów. Bo co to znaczy ksiądz na emeryturze? Przecież on może spowiadać. A ma wielkie doświadczenie…
*- Katecheza to tylko jedno z zajęć księży, u nas przecież jest taki styl, że kapłan zajmuje się niemal wszystkim w parafii…*
– Tak, zwłaszcza proboszczowie mają wiele zajęć – budowa kościoła, domu parafialnego, troska o ekonomiczne funkcjonowanie parafii. Wiele z tych zajęć można dzisiaj powierzyć dobrze, a często lepiej niż księża przygotowanym świeckim.
W Prałaturze Opus Dei bardzo dobrze ułożyliśmy współpracę świeckich i kapłanów, dzięki temu księża mogą zajmować się tym, czym powinni. Świeccy natomiast troszczą się o to, co nie wymaga święceń.
Zbytnia troska o sprawy doczesne prowadzi do nieporozumień. Denerwuje mnie, kiedy widzę, że ksiądz zostawia kolejkę wiernych przy konfesjonale i wychodzi zbierać na tacę. Z całym szacunkiem dla księży proboszczów zatroskanych także o sytuację materialną parafii muszę powiedzieć, że to jest niedopuszczalne – w zbieraniu tacy ktoś może księdza zastąpić, w spowiedzi nie!
Z ks. Stefanem Moszoro-Dąbrowskim z Prałatury Opus Dei rozmawiał Jan M. Ruman
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.