Wspomnienie św. Jana Chrzciciela w tradycji ludowej – spotkajmy się nad rzeką
24 czerwca 2024 | 08:00 | Piękno tej ziemi Ⓒ Ⓟ
Jan Chrzciciel to pierwszy święty czczony w historii Kościoła i jedyny, które ma swoje święto dwa razy w roku: 24 czerwca w dniu urodzin i 29 sierpnia we wspomnienie męczeńskiej śmierci. Obrzędowość chrześcijańska połączyła świętowanie urodzin tego wielkiego proroka z tradycjami ludowymi związanymi z przesileniem letnim. Dawniej w wigilię tego święta praktykowano zwyczaje powiązane z symboliką wody i ognia oraz ich oczyszczającej mocy, a sam św. Jan był ważną postacią w ludowej meteorologii. Echo tych tradycji przechowują przysłowia, dziś jednak trudno pogodzić je z kalendarzem i stanem czystości wód, a zwłaszcza rzek.
Pływanie po św. Janie
zgodnie z przekazem ludowym, św. Jan, udzielając w Jordanie chrztu z wody, oczyszcza wszystkie rzeki i jeziora, co zapewnia bezpieczeństwo kąpieli w naturalnych zbiornikach wodnych. Wspomnienie św. Jana Chrzciciela 24 czerwca było ważnym dniem dla rybaków, wędkarzy i tych, których praca była powiązana z wodą. Był to też tradycyjny początek sezonu kąpielowego. Ma to swoje uzasadnienie w dawnej meteorologii: zazwyczaj w tym okresie kończyły się wiosenne burze i gwałtowne opady deszczu, a woda się uspokajała. Był to też początek lata, a więc cieplejszych dni, kiedy kąpiel, w nadal dość chłodnej wodzie, przynosiła orzeźwienie, zgodnie z przysłowiami: „Już Jan ochrzcił wszystkie wody, umyjcie się dla ochłody” czy „Na św. Jana woda ogrzana”. Dziś jednak wzrost temperatur powodowany zmianami klimatu sprawia, że bezpieczeństwo kąpieli rzecznych nie jest już tak oczywiste, a czystość wody w rzekach się pogarsza.
Co mówią znikające raki
Plażowanie nad rzeką czy wspólne wędkowanie – to wspomnienia wielu z nas. Jeszcze nie tak dawno na biwakach nad wodą popularne było gotowanie zupy z własnoręcznie złapanych raków. Dzisiaj raka właściwie się już nie uświadczy, co stanowi niepokojący sygnał. Rak szlachetny i błotny to gatunki, które są wskaźnikami jakości wody. Według danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ) ponad 90 proc. polskich rzek jest w złym stanie. Jak tłumaczy hydrolog i wiceprezes Polskiej Akademii Nauk, prof. dr hab. Paweł Rowiński, nie chodzi o to, że woda jest skażona i nie powinno się do niej wchodzić. Często taka ocena wynika z utraty bioróżnorodności, czyli spadku liczby gatunków żyjących w rzece.
Co się dzieje z rybami
Na nasze rzeki wpływa zachodząca zmiana klimatu. Związany z nią wzrost temperatury powietrza powoduje także wzrost temperatury wody. A to z kolei, jak wyjaśnia prof. Rowiński, powoduje spadek zawartości tlenu w rzekach. W cieplejszej wodzie rozpuszcza się go mniej, co utrudnia rybom przeżycie.
Do gatunków ryb, których sytuacja nie wygląda w Polsce najlepiej, należą popularne okonie, pyszne szczupaki, chętnie łowione sandacze, węgorze oraz pstrągi potokowe. Te ostatnie w wodzie o temperaturze nieco ponad 24°C są w stanie przeżyć tylko tydzień, a przykładowo w Wiśle i Sanie w ostatnich latach temperatura wody regularnie przekracza 30°C. Rosnąca temperatura sprzyja też rozwijaniu glonów i sinic, które mogą być się toksyczne dla ryb.
Zapory naturalne
Ważną kwestią są również tamy i inne zapory wodne. Sprawiają one, że ryby nie mogą swobodnie przemieszczać się w rzece. W związku z tym, gdy temperatura wody będzie się podnosić wraz ze zmianą klimatu, ryby nie będą mogły migrować do chłodniejszych i bardziej przyjaznych miejsc, co zagraża przetrwaniu całej populacji w danym cieku wodnym.
Tamy tworzą też bobry, jednakże nie są one zagrożeniem dla ryb, a wręcz im pomagają. Są to zapory naturalne, występujące w przyrodzie od tysięcy lat. Pozwoliło to rybom wyewoluować w odpowiedni sposób i niektóre z nich wykorzystują bobrowe budowle jako swoje siedliska. Bobry pełnią jeszcze jedną, ważną funkcję – wspierają nas w walce z suszą. Ich tamy spowalniają spływ wody, nawadniają okoliczne tereny i stwarzają warunki do samooczyszczania wody. Można powiedzieć, że te zwierzęta budują nam darmowe zbiorniki retencyjne. Mogą nawet sprawić, że podwórkowe studnie nie wyschną.
Jak chronić rzeki?
O tym, jak dbać o rzeki, dużo może powiedzieć Agnieszka, mieszkanka doliny Biebrzy, która działa w Biebrzańskim Klubie Płetwonurków „MEANDER” i od kilku lat regularnie uczestniczy w akcjach podwodnego sprzątania rzeki. „Ludzie mają takie poczucie, że co do rzeki to już tajemnica, to znika, tego nie ma. Dlatego co roku trzeba takie sprzątanie urządzać. Kiedyś znajdowaliśmy opony traktorów, sprzęty z gospodarstw domowych, a teraz to raczej laptopy, telefony, drony i oczywiście masa plastiku. No i flaszki, flaszki były zawsze. Ta zmieniająca się struktura śmieci to znak czasów” – opowiada Agnieszka.
Żadna rzeka nie istnieje w próżni – ona i jej dolina to jedność. Wszystko, co człowiek robi w tej dolinie, na nią wpływa. Jak to ujęła Agnieszka: „taka rzeka to papierek lakmusowy – jest informacją o tym, w jakim stanie jest cała okoliczna przyroda”. Człowieka nie można odłączyć od natury – to wielki dar od Pana Boga dla nas, na który możemy odpowiedzieć odpowiedzialnością i troską o przyrodę. A więc również wspólnie zadbać o przyszłość polskich rzek.
Nie trzeba szukać daleko, by znaleźć pomoc dla rzek. Sprzyja im nasz dawny wiejski krajobraz, z drzewami rosnącymi wzdłuż rzek. Wystarczy przypomnieć sobie ogławiane, przycinane wierzby, jeszcze niedawno często rosnące na brzegach. Jak tłumaczy Piotr Bednarek: „zacieniały one koryta rzek, a ich korzenie dawały schronienie rybom. Wraz z nadejściem regulacji koryt rzecznych, krajobraz ten w dużej mierze zniknął”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.