Zmarł o. François Ponchaud, który zaalarmował świat o ludobójstwie w Kambodży
02 lutego 2025 | 11:34 | o. jj | Paryż Ⓒ Ⓟ

W wieku 85 lat zmarł 17 stycznia w Lauris w południowej Francji o. François Ponchaud – francuski misjonarz, którego książka „Cambodia: Year Zero” (Kambodża: Rok Zerowy) zaalarmowała świat o zbrodniach popełnianych przez komunistycznych Czerwonych Khmerów w tym kraju. W ich wyniku życie straciło prawie dwa miliony ludzi. Obszerny artykuł o zmarłym ze zdjęciami zamieścił 27 stycznia „The New York Times”.
O jego śmierci w katolickim Domu Seniora poinformowało Towarzystwo Misji Zagranicznych w Paryżu (MEP), którego kapłan był członkiem. Jego przyjaciel, historyk Henri Locard oznajmił, iż przyczyną zgonu był rak.
Autor wspomnienia w dzienniku nowojorskim Seth Mydans przypomniał, że „w 1975 roku, pod koniec wojny w Indochinach, do świata zewnętrznego docierały tylko pobieżne opisy okrucieństw Czerwonych Khmerów, powszechnie odrzucane przez tych mieszkańców Zachodu, którzy chcieli zostawić wreszcie za sobą konflikty w Wietnamie i Kambodży”.
Gdy Czerwoni Khmerzy objęli władzę w kraju i zamknęli jego granice, o. Ponchaud, który spędził tam 10 lat i biegle posługiwał się językiem khmerskim, musiał opuścić Kambodżę wraz z innymi obcokrajowcami.
17 kwietnia 1975 nowi władcy wypędzili ludzi ze stolicy – Phnom Penh, powodując chaotyczny przymusowy exodus, w którym zginęły tysiące ludzi i na najbliższe cztery lata zamienili Kambodżę w swego rodzaju piekło – ogromny obóz pracy, usiany domami tortur i polami śmierci, w którym prawie jedna czwarta ludności zginęła lub zmarła z głodu i przepracowania.
Po wydaleniu z tego południowoazjatyckiego kraju o. Ponchaud zaczął gromadzić setki pisemnych i ustnych relacji uchodźców na granicy z Tajlandią i we Francji, zestawiając je z wiadomościami pochodzącymi z propagandowych audycji nowego rządu.
„Jego rewelacje które zaczęły się pojawiać w prasie francuskiej, atakowali lewicowcy trzymający się «romantycznego poglądu o rewolucji i rewolucjonistach, którzy zrzucili jarzmo francuskiego kolonializmu»” – napisał Mydans. Podkreślił, iż „książka ojca Ponchauda – trzeźwa, szczegółowa i dokładnie udokumentowana, z najbardziej przerażającymi scenami opowiedzianymi przez samych uchodźców – ukazała się w 1977 roku. Trudno było zaprzeczyć katalogowi okropności”.
Podobnie uważa David P. Chandler (ur. w 1934 r.), czołowy amerykański znawca historii Kambodży. Według niego „Ponchaud był utrapieniem dla ludzi, którzy chcieli, aby wszystko w Indochinach było piękne, z «wielkim nowym świtem» i wszystkimi podobnymi nonsensami”. Chandler zauważył, iż na Zachodzie „wszyscy mieli dość Indochin i po1975 chcieli się z nich «wydostać», toteż celowo nie chcieli zwracać uwagi na to, co się tam dzieje. Było to zbyt trudne do zniesienia zwłaszcza pod koniec lat siedemdziesiątych”.
Zdaniem autora komentarza, zawarte w tytule wyrażenie „rok zerowy” przykuło uwagę opinii publicznej, choć sami Czerwoni Khmerzy go nie używali. „Był to jednak trafny opis ich zamknięcia historii i kultury w próbie ponownego uruchomienia kraju i stworzenia agrarnej utopii” – napisał Mydans.
Aby to osiągnąć, nowi szefowie państwa rozpoczęli od zabijania wysokich rangą urzędników rządowych i wojskowych, a następnie wykształconych ludzi, którzy uosabiali przeszłość: nauczycieli, prawników, mnichów buddyjskich a nawet tancerzy dworskich, jak również członków mniejszości etnicznych, w tym Wietnamczyków i Chińczyków oraz muzułmanów.
Ojciec Ponchaud był świadkiem ewakuacji Phnom Penh, podczas której nawet pacjentów szpitala wyrzucano na ulice. „Byłem świadkiem tego niewyobrażalnego okrucieństwa. Widziałem chorych, ludzi kalekich, którzy czołgali się jak robaki tuż przed moim domem” – zeznał w 2013 roku podczas sponsorowanego przez ONZ procesu przywódców Czerwonych Khmerów.
W czasie czystek, które objęły wkrótce cały kraj, w większości wiejski, niżsi rangą funkcjonariusze usuwali zarówno tych, których uważali za skażonych przeszłością jak i tych którzy nie słuchali ślepo ich rozkazów. Zabójstwa lub „samobójstwa”, jak to określił misjonarz, stały się w końcu cechą charakterystyczną tego reżimu.
„Niekończąca się praca, mało żywności, nędzne warunki sanitarne, terror i doraźne egzekucje: takie były jeżące włosy na głowie ludzkie koszty rewolucji khmerskiej” – powiedział o. Ponchaud francuskiej agencji prasowej AFP w 2021 roku.
W jednym z wielu opisów terroru w jego książce pewna kobieta opowiedziała, jak wspięła się na drzewo, gdy usłyszała, że zbliżają się Czerwoni Khmerzy, ryzykując, że jej nogi zjedzą czerwone mrówki i widziała, jak „niektóre dzieci były rozszarpywane, a inne wbijane na pal”.
François Ponchaud urodził się 8 lutego 1939 r. w Sallanches – małej wiosce we francuskich Alpach, gdzie jego ojciec, Léon, pełnił funkcję radnego miejskiego. Do 20. roku życia pracował z rodzicami na farmie. „Mieliśmy 12 krów, świń i kur; dużo owoców i jagód, truskawek, jabłek i gruszek” – powiedział w wywiadzie dla „The Phnom Penh Post” w 2013 roku. Dodał, że ma sześciu braci i sześć sióstr, ale tylko on został księdzem. Z tego grona żyją jeszcze Marie, André, Henri i Bernard.
W 1959 r., po roku spędzonym w seminarium, powołano go do wojska i wysłano do w Algierii, gdzie spędził dwa i pół roku. Przeszedł tam szkolenie spadochronowe. „Nie podobała mi się wojna” – przyznał w rozmowie z gazetą kambodżańską. Zaznaczył, że teraz uważa, że wolałby zostać zabity lub pójść do więzienia niż wziąć udział w takiej wojnie, „ale wtedy nie odważyłem się pójść do więzienia”.
Po powrocie do cywila studiował w seminarium duchownym i na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, po czym w 1965 wysłano go do Kambodży. Posługiwał w prefekturze apostolskiej Kampong do 1975, gdy wydalono go z tego kraju wraz z innymi obcokrajowcami.
„Głównym celem (działalności misjonarskiej) jest pomoc ludziom w jasnym zrozumieniu tego, czego uczył Jezus w Ewangeliach, ale też czego uczył Budda, tak aby pomagać im żyć razem i kochać się nawzajem. Nasze życie jest cenne, nawet jeśli jesteśmy biedni. Możemy iść razem. To jest Dobra Nowina, którą dziś głosimy w Kambodży” – powiedział w wywiadzie dla azjatyckiej agencji katolickiej UCA News w 2021 r.
Sam nauczył się języka khmerskiego i to tak dobrze, że postanowił zeznawać w nim podczas procesu w 2013 roku, a nie w swoim ojczystym francuskim. Powiedział wówczas między innymi, że Henry Kissinger, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA, a później sekretarz stanu, powinien zostać osądzony za tajne amerykańskie bombardowania Kambodży w latach 1969 i 1970, które pochłonęły tysiące istnień ludzkich i przyczyniły się do powstania maoistowskiego ugrupowania Czerwonych Khmerów.
Ich z kolei pozbawiły władzy w styczniu 1979 wojska wietnamskie, które najechały Kambodżę. Dawni władcy wycofali się do dżungli i przez kilka lat toczyli wojnę domową, która przynosiła krajowi ciągły ból i zniszczenia aż do późnych lat dziewięćdziesiątych, gdy poddali się ich ostatni przywódcy.
F. Ponchaud powrócił do Kambodży w 1993 roku. Założył tam ośrodek kulturalny, aby uczyć chrześcijańskich misjonarzy i wolontariuszy miejscowego języka i zwyczajów, a także pracował nad tłumaczeniem Biblii na język khmerski. Do Francji wrócił w grudniu 2021 roku z powodu złego stanu zdrowia.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.